ENEN
SLAVSKI
30.08.2016r.
TĘCZOWA BALLADA
Kiedyś
na „równości marszu”
(Co
w Holandii miejsce miało!)
Ktoś
pomyślał ku uciesze -
Powiem
o tym wprost - „ pedałów”
Tak
zorganizować całość
Tej
imprezy, by ją przeżyć
Każdy
z homo - uczestników
Mógł
na własnym już rowerze!
Wiem,
niejeden z was pomyślał:
Zamiar
był nad wyraz śmiałym,
Bowiem
na jednego członka
Przypadały
dwa pedały!
Oczywiście,
mówiąc „członka”
Mam
na myśli „rowerzystę”!
Wbrew
pozorom moje myśli
Wcale
nie są tak „nieczyste”,
Jak
zapewne czytelników
Sporo
pośród was myślało,
Co
nie zmienia w niczym faktu,
Iż
ogromną sprawił radość
Uczestnikom
ten, u kogo
Pomysł
ów się zrodził w głowie,
O
czym skromnie, wręcz „nieśmiało”
Wam
próbuję tutaj donieść!
„Donos”
- trochę brzmi nieładnie!
Gdyby
błędnie ktoś zrozumiał
Wieloznaczne
to pojęcie,
Lub
intencję mą, oburzać
Na
mnie się by pełne prawo
Miał,
bez żadnych wątpliwości,
Jednak
w całkiem innym sensie
Ja
użyłem tu „donosić”:
„Przekazywać
informację”!
Ot
i cała tajemnica,
Która
skrywa się w balladzie
O
rzeczonych „rowerzystach”!
Tam,
w Holandii całą sprawę
Kwitowano
gromkim śmiechem:
„Dwa
pedały na jednego!
Ale
fajnie! Super! W dechę!”
Co
kto wskoczył na siodełko
(Wcześniej
nikt nie demontował
Tych
siodełek, za co ręczyć
Tutaj
mogę własnym słowem!)
Całkowicie
się „rozluźniał”
Przybierając
wyraz twarzy
Tak
rozanielony, błogi,
Jakby
skrycie o czymś marzył
To
unosząc się, to znowu
Opadając
w dół, na siodło!
Lewy
pedał tuż pod lewą,
Prawy
zaś - pod prawą nogą
Utrzymując
„w gotowości”
Do
właściwej jemu „pracy”,
Co
- przyznacie - dość logicznym
Się
wydaje tu być raczej,
Choć
- na przykład - ci „z fantazją”
(Paru
takich się trafiło!)
Tak
„dosiadło” swe rowery,
Aby
kierownicę „z tyłu”
Mieć
za sobą (dla odmiany!),
Co
też miało taki skutek,
Że
tak zwane „tylne koło”
Mieli
oni tuż pod brzuchem!
Jeśli
zatem któryś z przodu
Dźwigał
wielki tłusty „bęben”,
Siłą
rzeczy dość komicznie
Prezentował
się pod względem
Niemal
każdym, na tym marszu
Zwanym
także „seks - paradą”,
A
- co więcej - ten ich „bęben”
Niewątpliwie
wpływał na to,
Iż
nie sposób było dostrzec
Co
„pod kołem” się znajduje!
Było
to o tyle ważne,
Że
niektórzy z tłumu gównem
(Czego
wcale nie pochwalam!)
Wręcz
ciskali w tę hałastrę,
Która
hasła swe skandując
Zawładnęła
całym miastem
Na
co najmniej kilka godzin
Wprost
paraliżując centrum,
Niezależnie
od drażniących
(Tych
„hetero”!) już podtekstów!
Czemu
ja postanowiłem
Dzisiaj
zająć się tym wszystkim?
Cóż,
ciekawość mą wzbudziło
To,
co czuły „rowerzystki”,
Które
udział w tej „paradzie”
Również
brały dosyć licznie,
No
a one przecież temu
Bez
wątpienia nie są winne,
Że przyjemność odczuwają
W
całkiem wręcz „odmienny sposób”
Od
„radości”, jaką miało
Tej
parady „męskie” grono!
Czy
nie były „pokrzywdzone”
Na
tymże „równości marszu”?
„Dwa
pedały na jednego”!
A
na jedną? Czy nie martwią
Ich
„niedociągnięcia”, które
(Jakby
tu nie spojrzeć na to!)
Można
nazwać by złośliwie
„Organizacyjną
wpadką”?
Gdzie
tu „równouprawnienie”?
Gdzie
”szacunek dla partnera”,
Który
w tej „ich wspólnej” sprawie
Usiłuje
głos zabierać
Obnażając
się nie tylko,
Że
„przenośnie”, lecz dosłownie,
Często
nago paradując
Tak,
by ( jego? - jej?) donośniej
Głos
mógł zabrzmieć w parlamencie
Wywołując
„pożądane”
(Nomen
- omen!) wnioski posłów,
Aby
nad „równości stanem”
„Pochylili
się” (to modne
Jest
ostatnio określenie!)
Z
życzliwością, której każdy
Wręcz domaga się „odmieniec”!
Przyznam,
nie znam odpowiedzi
Na
zadane tu pytania,
Więc
nie będę ich udzielał!
Jeśli
ktoś z was miałby zamiar
Tutaj
dodać coś od siebie,
Niech
w tej sprawie głos zabierze!
Ja
na koniec tylko dodam:
Wolę
tę „zwyczajną tęczę”,
Której
barwy zachwycają
Nas
po deszczu w dni słoneczne!
To
nie rodzi w nas konfliktów,
Przez
co można się bezpieczniej
Na
spacerze czuć z rodziną,
Nawet
jeśli spacerujesz
Po
ulicach swego miasta
Otoczony
gęstym tłumem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz