WOŁYŃSKA BALLADA


ENEN SLAVSKI                                                                                    01.08.2016r.


                                   WOŁYŃSKA BALLADA

                  Dziś o zbrodni wołyńskiej będzie ma ballada!
Tej, o której wciąż pamięć wśród Polaków żyje,
Wyczekując na moment, w którym o niej prawdę
Zapisaną w historii uzna Ukrainiec!

Wiem, nie łatwo się przyznać do okrutnych czynów,
Nawet gdy popełnili je nasi przodkowie,
Za co przecież współczesnych winić się nie godzi,
Pod warunkiem jednakże uznania historii

Za prawdziwą w tym kształcie, w jakim opisuje
Bez najmniejszych przekłamań obiektywne fakty!
Jeśli na to nas nie stać - ponosimy winę
Niemal w tym samym stopniu, co zbrodniczy kaci!

Chcąc zrozumieć genezę minionych wydarzeń
Trzeba sięgnąć pamięcią aż do lat trzydziestych,
Kiedy grupa powstała skrajnych w swych poglądach,
Przesiąkniętych nazizmem (czemu nikt nie przeczy!),

Do mniejszości etnicznych wrogo nastawionych,
Nie kryjących niechęci swej nacjonalistów,
Zwolenników Doncowa oraz Łenkawskiego!
Dziś niestety już wiemy, co im z tego wyszło!

Ale przejdźmy do źródeł owej nienawiści,
Dekalogu Szatana” - ich złowieszczej „Biblii”,
W której tenże „Dekalog” był ukraińskiego
Wyznacznikiem „honoru”! Nacjonalistycznych

Będąc zbiorem on reguł (niemal jak w „zakonie”!)
Miał wyznaczać standardy ich postępowania,
Co w istocie znaczyło ni mniej, ni więcej,
Jak do praktyk zbrodniczych swój naród nakłaniać!

Dla przykładu przytoczę jedno z tych „przykazań”,
W kolejności z nich siódme - najbardziej znaczące,
Które nawet wśród wilków (drapieżców „z natury”!)
Byłoby zbyt okrutnym w podejściu do owiec!:

Nie zawahasz dopuścić się największej zbrodni,
Kiedy tego wymaga dobro naszej sprawy”!
Owym „dobrem” - jak wiemy - była tu zagłada
Mieszkających opodal ludzi nader prawych,

Których „wielkim przestępstwem” - właściwie jedynym! -
Miało być pochodzenie - byli Polakami!
I choć wcześniej przez wieki żyli z nimi w zgodzie,
Nagle się okazało, że to nic nie znaczy!

Inną z „głównych ich zasad” (ósme przykazanie!)
Była czysta nienawiść wobec tych narodów,
Które „chcieli ujarzmić” dążąc do ekspansji:
Poszerzenia obszaru, bogactwa”! Powodu,

By przejmować się mieli tymi narodami
Nie widzieli bynajmniej! Działanie podstępem
Było czymś naturalnym według „Dekalogu”!
Zgodnie z tym ich „kodeksem” popełnianie przestępstw

Było wprost nakazane, o czym w objaśnieniach
Do „przykazań dziesięciu” wspomina „nowelka”,
Która myśl tę wyraża w takich oto słowach:
Wobec wroga okrutność nigdy nie za wielka”!

Tego ich nauczyła podobno historia!
Z owej „lekcji” wynieśli swój „zapał do pracy”!
Odczytując intencję w tezie tej zawartą:
Odnaleźli w swej duszy naturę siepaczy!!!

Zamierzali „swój terror uczynić piekielnym,
Nie wstydząc się żadnych grabieży, podpaleń”!
Nic dziwnego, że takim nasączeni jadem
Już wyrzutów sumienia mieć z nich nie mógł żaden!

W czasie działań wojennych, gdy Niemcy przyznali
Szereg im przywilejów - powstała policja
I oddziały wojskowe spośród nich stworzone,
Które pomóc najeźdźcy porządek utrzymać

Miały po to, by mógł on będąc odciążonym
Szybciej w głąb się posuwać tych wschodnich rubieży!
Ukraińcy z ochotą tę rolę przyjęli
Chcąc się pozbyć Polaków i w spokoju przeżyć

Okres tej okupacji, po której - wierzyli! -
Dane będzie im stworzyć niepodległe państwo,
W którym będą sprawować samodzielne rządy,
A z Polaków uczynią „swołocz im poddaną”!

Wkrótce potem historia nabrała rozpędu,
Niemcy klęskę ponieśli tuż pod Stalingradem
I zaczęli się cofać stopniowo na zachód
Płacąc cenę za butę i gubiąc odwagę!

Zostawiali za sobą pas spalonej ziemi,
Miejsce ich zajmowali banderowcy z UPA
Niosąc śmierć i zniszczenie, co nasi rodacy
Z każdą chwilą wciąż bardziej zaczęli odczuwać!

Najpierw „Krwawa Niedziela”(pierwsza z większych zbrodni!):
Otoczeni w kościele podczas mszalnej Sumy
Doświadczyli Polacy tak okrutnej rzezi,
Jakiej tylko dokonać może bezrozumnych

Zwyrodnialców hałastra, żądna krwi i mordu
Na niewinnych ofiarach, w tym bezbronnych dzieciach!
Podrzynając im gardła lub dźgając widłami,
Rozłupując ich czaszki, nie szczędząc płomienia,

Który w żywe pochodnie przemieniając ludzi
Okoliczne tereny łuną tak rozświetlił,
Że gdy noc już zapadła, żyjący myśleli,
Że to słońce wróciło, chcąc zastąpić księżyc!

Potem fala terroru, niemal jak lawina,
Ogarnęła szaleństwem naród ukraiński:
Z iście „dziką rozkoszą” (bez żadnych wyjątków!)
Mordowali Polaków - młodych, starych, wszystkim

Los gotując tak straszny, że pragnąc opisać
Ogrom ich okrucieństwa - moje pióro płonie,
Bowiem cierpieć musieli potworne katusze,
Zanim błogosławiony mógł nastąpić koniec!

Wprost ćwiartując ich członki, pod paznokcie igły,
W głowy gwoździe wbijając, na zewnątrz języki
Wyciągając przez gardła poderżnięte wcześniej,
Dziki „taniec radości” odprawiając przy tym,

Obdzierali ze skóry żywcem swe ofiary,
Posypując ich rany na dodatek solą,
Zaś kobietom ciężarnym rozcinali brzuchy,
Aby ból „nie ominął przypadkiem niemowląt”,

Które potem rozpruwszy wieszali na drzewach
Lub na drzwiach, ich wnętrzności (zbaw je, Panie Boże!)
Rozciągali poprzecznie, jakby na wzór krzyża,
Dołączając notatkę: „Oto Polski Orzeł”!

Potrafili zaszywać w brzuchu żywe szczury,
By ofiara zżerana mogła być „od środka”!
I to wszystko rzekomo z jednego powodu,
Aby nigdy Polaka w sąsiedztwie nie spotkać!

Ową bandą oprawców dowodził Bandera,
Na Kongresie OUN - u obrany ich wodzem,
Sadystyczny morderca, bez litości cienia,
Który w czyn wprowadzając swe fantazje chore,

Jakby żywcem wyjęte z jakiegoś horroru,
Szkolił rzesze następców w sztuce zabijania!
Co najgorsze w tym wszystkim, współcześni przywódcy
Wolnej już Ukrainy próbują zasłaniać,

Wbrew logice wszelakiej makabryczne zbrodnie
Ogłaszając go jawnie „swoim bohaterem”.
Jak w przypadku premiera Aleksandra Sycza
W dniu sto drugiej rocznicy urodzin Bandery!

Tenże „notabl” współczesny w swoim przemówieniu
(Nie wiem, szczerze, czy tylko pragnąc tym „zabłysnąć”?)
Cały region karpacki nazwać się ośmielił
Budząc resentyment „Banderowską Krainą”!

Idąc dalej „za ciosem”, wprost publicznie wzywał
Radnych ich samorządów do tego, by stali
Oni się na wzór jego tyleż „duchowymi”,
Co i „urzędowymi” bis „BANDEROWCAMI”!

Co on mógł mieć na myśli? Jakaż to idea
Premierowi przyświeca, gdy wymawia słowa,
Które pamięć ich ofiar szkalują otwarcie?
Oby kraj jego tego nie musiał żałować,

Bowiem zwykle narody płacą za głupotę
Tych, co nimi przewodzą, nie mając rozwagi,
By - gdy jest już „za późno” - dostrzec to wyraźnie,
Że ich „Król Uwielbiony” był kompletnie nagim!

Więc pozwólcie poecie o zranionej duszy,
By mógł uczcić Polaków krwią zroszoną ziemię
Kończąc swoją balladę cytatem z Shakespeare’a
Wziętym prosto z „Hamleta”: „Reszta jest milczeniem”!












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz