CROISSANT BALLADA




  
         ENEN SLAVSKI                         (Z mojego autorskiego „archiwum”!)

                          CROISSANT BALLADA
                      
 Raz ugotowane jajko
(Powiem o tym wprost - na twardo!)
Weszło w spór filozoficzny
Z kromką chleba i musztardą!

Spór ten toczył się przy kawie
I francuskich croissantach
Wbrew pozorom nie był błahy,
Gdyż chodziło w nim o Kanta!

Przedmiot zaś owego sporu
Był przedmiotem specyficznym:
Krótko mówiąc imperatyw
Skłócił ich kategoryczny!

Otóż jajko przekonane,
Iż mądrzejszym jest od kury,
Nad musztardy oraz kromki
Własny przedkładając umysł,

Będąc pewnym, iż wykaże
Wyższość swą nad tymi dwiema,
Do dyskusji, przed śniadaniem,
Taki podsunęło temat:

„Jak wiadomo, według Kanta
(Rzekło dumnie i wyniośle!)
Ważne, aby drugi celem
Dla nas był, zaś nigdy środkiem,

Który do owego celu
Miałby wieść nas drogą krętą.
Z tego względu - drogie panie -
Przekonanie mam - wręcz pewność! -

Iż pomimo niewątpliwych
Zalet, którym tu nie przeczę,
W porównaniu jednak ze mną
Każda z was na marginesie

Owych podstawowych celów
Tylko skromnym jest dodatkiem,
Bowiem gdyby was zabrakło,
Ja i tak wciąż będę smaczne!
  
Jak wynika z powyższego,
Jestem celem samym w sobie!
Jeśli z tym się nie zgadzacie,
To spróbujcie tego dowieść!”

Na to wszystko wywołana
„Do tablicy” kromka chleba
Podskakując na talerzu
Wręcz zawyła: „Boże przebacz,

Że wbrew twoim przykazaniom
Tak okrutnym gniewem płonę,
Ale jak zachować spokój,
Kiedy z takim oszołomem

Przyszło nam przy jednym stole
W głupie wdawać się dysputy,
Co nie dostrzegając belki
W swoim oku, drzazgę w cudzym

Pragnie odkryć, choć - dalibóg -
Żadną miarą tam jej nie ma!
Pomysł taki mógł się zrodzić
Tylko w chorych urojeniach!”

Zaś do jajka, patrząc z góry
(Z gniewu wszak stanęła sztorcem!)
Poprzez zaciśnięte zęby
Rzekła: „Stul tę swoją mordę!

Nie dość żeś oślizgłe, małe
(O czym łatwo się przekonać!),
Na dodatek wyleciałeś
Ślepej kurze spod ogona!

A do tego - jestem pewna! -
Głową swą lądując w gnoju!
Nic dziwnego więc, że teraz
Mocno twój szwankuje rozum!”

Jajko słysząc zbiór inwektyw
Pod adresem swym wypluty
Próbowało nagłym ruchem
W stronę kromki się odwrócić,

By ją skarcić choćby wzrokiem
Okrutnego bazyliszka,
Jednak ruch był zbyt gwałtowny,
W konsekwencji czego ślizgać

Po powierzchni porcelany
Wbrew swej woli się zaczęło
Kręcąc szaleńczego młyńca!
W ich dyskusji był to przełom!

Kromka chleba wraz z musztardą
Gromkim wybuchnęły śmiechem,
Tym głośniejszym, że wypowiedź
Jajka w nich wzbudziła niechęć

Podrażniając ich ambicję,
Gdyż nie znały się na żartach!
Teraz krztusząc się ze śmiechu
Głos zabrała też musztarda:

„W tej materii, moi mili,
Też mam coś do powiedzenia,
Bowiem często mdły smak potraw
W wyśmienity ja przemieniać

Umiem w sposób wręcz magiczny,
Niczym prestidigitator!
Odrobiny więc szacunku
Bym oczekiwała za to!

Czasem nawet chińskie jajo
(Co oznacza całkiem zgniłe!)
Dzięki mym zaletom właśnie
Podniebieniu zda się miłym!”

„Hola, hola, przyjaciółko
(Kromka chleba się ozwała)
O mnie proszą w swych modlitwach,
O czym chyba zapomniałaś!”

Było jasnym, że na myśli
Miała tu modlitwę Pańską
„Ojcze nasz…” co w lot pojęła
Też musztarda, czując zazdrość,

Bo faktycznie w taki sposób,
Jak o krewnych kromki chleba,
O musztardzie nikt nie wspomniał,
Więc nie było co się gniewać.

Wobec takich argumentów
Czasem lepsze jest milczenie,
By nie dostać w łeb obuchem,
Gdy z chmur spadnie się na ziemię!

Patrząc na to wszystko z boku
Croissanty oraz kawa
Mając trzeźwy osąd sprawy
Zrozumiały, że już zaraz

Prozaiczna rzeczywistość
Kres położy wszelkim sporom
I choć czuły satysfakcję
Że to wiedzą, to wesoło

Im nie było bez wątpienia.
No cóż, wiedza czasem boli!
Z tego względu też niektórzy
Miast na próżno się mozolić

Zdobywając w pocie czoła
Naukowej wiedzy szczeble,
Wolą życie wieść prostaczków,
By po ziemi stąpać pewniej!

Tym, co napełniło smutkiem
Croissanty oraz kawę
Było wejście gospodyni
Przez otwarte drzwi, po prawej

(Patrząc od zajmowanego
Przez nich w kuchni miejsca) stronie.
Oznaczało to po prostu
Ich wędrówki ziemskiej koniec!

Dalszy przebieg tych wydarzeń
Zmilczę (dla ich okrucieństwa!).
Nie chcąc epatować grozą
Wolę na tym tu poprzestać!

Tym zaś, którzy pragną wiedzieć
Kto miał rację w tej dyspucie
Podam samo zakończenie:
Otóż z kuchni nikt nie uciekł!

Dyskutanci zaś wieczorem
Zrozumieli czym jest równość,
Bowiem układ pokarmowy
Wszystkich ich zamienił w gówno!










                    

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz