BALLADA O KULTURZE

                   ENEN SLAVSKI                                         03.09.2016r.

                                BALLADA O KULTURZE

                                    Dziś ballada o kulturze,
Której brak nas wciąż uderza
U większości polityków,
Celebrytów, lub o sędziach

Gdy dochodzą do nas wieści
(Vide - Stępień i nie tylko!)
O ich chamskim zachowaniu
I prostactwie! Swoją przyszłość

Budowali za komuny,
Dawnej władzy „liżąc tyłki”,
Byle tylko się utrzymać
Na powierzchni! Dziś nam wszystkim

Usiłują udowadniać
Swe wątpliwe „kompetencje”
Do pełnienia „ról zaszczytnych”!
Pogardzając społeczeństwem

Uzurpują sobie prawo
Do lekceważenia woli
Tegoż właśnie SUWERENA,
Lecz ich czas na szczęście skończył

Się niedawno, po wyborach,
W których „daliśmy im kopa”!
Oni jednak dalej walczą
Chcąc za wszelką cenę zostać

Przy „korycie”, od którego
Nie odstąpią dobrowolnie,
Nawet gdyby w ciężkim boju
Przyszło im „wojenne odnieść”

Krwawe rany”, te, po których
Tylko hańba im zostanie!
Ale co tam „duma”, „honor”,
Jeśli tylko nadal krajem

Rządzić by się im udało
Przez kolejne długie lata?
Tym się przecież „nie najedzą”,
Zaś żerując na współbraciach

Można niemal błyskawicznie
I bezkarnie się dorobić
Na dziesiątki lat „do przodu”!
No i o to właśnie chodzi

Tym szubrawcom w czarnych togach,
Których etos umarł dawno,
Gdy zbrukali ideały
Plamiąc własny honor zdradą!

Tak naprawdę jest ich wielu
(Zoll, Rzepliński et consortes!),
Niemniej jednak ja tu dzisiaj
Do jednego z nich się odnieść

Skandalicznej wypowiedzi
Chcę - oceny innych sędziów,
(Tych uczciwych! Niezawisłych!),
Których się ośmielił ten gbur

(Czyli Stępień, oczywiście!)
Nazwać wprost „marionetkami”,
Wyzywając ich od „chujów”!
Brawo! - Język  jak "aksamit"!

Kulturalny”, wręcz „subtelny”,
Powiem więcej: „salonowy”!
Adekwatny do „statusu”,
Wykształcenia” tych, co „zdrowym”

Wykazując się „rozsądkiem”
Wyrażają się publicznie
Tak, jak ordynarnej burdy
Uczestnicy, tej ulicznej!

Słowa te słyszało wielu,
Większość jednak „mimo uszu”
Je puściło, wręcz udając,
Że się nic nie stało! Tumult

Zrobił się dopiero wówczas,
Gdy wyciekła rzecz do prasy
I do mediów (tych społecznych,
No bo jakże by inaczej!).

Nikt nie skarcił pana Stępnia,
Nikt nie wytknął jemu chamstwa
(Mam na myśli „przełożonych”,
Tych, z którymi wciąż na rautach

Spotykając się „na luzie”,
Na uczelni - tu „pod muchą”! -
Na sądowych korytarzach
Kiepskim ich sprzyjając gustom!)

Ja zaś patrząc na to wszystko
Szereg pytań stawiam sobie
(Prawdę mówiąc retorycznych
I nie liczę na odpowiedź!):

Kto mianuje takich sędziów?
Kto ich kształci? Wychowuje?
Kto rozlicza ich z ich pracy
I etosu? Byle dureń

Może wdziać sędziowską togę,
Po czym stając się bezkarnym
Gnębić całe społeczeństwo
Szczycąc się” wyroków marnych

(Wydawanych „od niechcenia”,
Często wręcz niesprawiedliwie!)
Dziesiątkami lub setkami?
Ileż szkody jeszcze przynieść

Muszą wszystkim te praktyki,
Aby coś się tu zmieniło?
Czas najwyższy ich wymienić,
Jeśli chcemy naszą przyszłość

Ujrzeć w barwach ciut jaśniejszych
(W całkiem jasnych będzie trudno!)
Zanim wieko się zatrzaśnie
Nad spróchniałą ludu trumną!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz