BLOG TEN W ZAMYŚLE JEGO TWÓRCY JEST AUTORSKĄ RUBRYKĄ SATYRYCZNĄ, KTÓREJ CELEM JEST KOMENTOWANIE ROZMAITYCH WYDARZEŃ Z ZAKRESU SZEROKO ROZUMIANEJ POLITYKI I KULTURY, KTÓRE W SPOŁECZEŃSTWIE BUDZĄ TYLEŻ ZAINTERESOWAŃ, CO I KONTROWERSJI! WAŻNE, BY PRZEZ HUMOR MÓGŁ ŁAGODZIĆ ON NASTROJE I PROMOWAĆ WŚRÓD ODBIORCÓW JAK NAJLEPSZE OBYCZAJE!
BALLADA ANTYKORUPCYJNA
ENEN SLAVSKI 23.12.2019r.)
BALLADA ANTYKORUPCYJNA
Dziś ballada o korupcji -
O "cwaniakach" i "frajerach"
Którzy to cwaniakom owym
Wiecznie dają się nabierać!
Do rozważań tych skłoniły
Mnie ostatnie doniesienia
O dość znanym (sic!) chirurgu,
Co z pacjentów haracz zdzierał
Zasłaniając się wpłatami
Rzekomymi "na Fundację"!
Cóż - nie trzeba jasnowidzem
Być, by zyskać pewność - żaden
(No, powiedzmy "prawie żaden"!)
Pacjent (względnie jego krewny!)
Nie ośmieli się odmówić
Takiej wpłaty, chcąc być pewnym
(A przynajmniej mieć nadzieję
Kiedy będzie myślał o tym!),
Że wybitny ów profesor
Do zabiegu się "przyłoży"!
W tym przypadku bez większego
Tu wydaje się znaczenia,
Czy "Fundacja" na tym zyska,
Czy w lekarza wprost kieszeniach
Te pieniądze wylądują,
Bowiem sama okoliczność
Sytuacji ekstremalnej
Świadczy o tym, że z etyką
Tego typu "operacja"
Nic wspólnego mieć nie może,
Co zrozumie bez problemu
Każdy przyzwoity człowiek!
Jak się jednak okazuje
Przyzwoitym być niełatwo,
O czym w skandaliczny sposób
Przekonuje nas senator,
Od którego to nazwiska
Poprzez analogię prostą
Zwykło w skrócie się określać
Casus ten "AFERĄ GRODZKĄ"!
Choć rzecz działa się w Szczecinie,
Niemniej zasięg ma ogólny,
W wielu polskich wszak szpitalach
Spotykamy się z okrutnym
Jakże często traktowaniem
Przez lekarzy tych pacjentów,
Którzy stojąc "nad przepaścią"
Czasem całą swą majętność
Są gotowi bez namysłu
Oddać w "zbawiciela" ręce,
Który w bezczelności swojej
Często żąda dużo więcej,
Jeśli tylko zauważy
Desperację u "frajera",
Który drżąc o własne życie
Gotów nawet z grzbietu zerwać
Tę "ostatnią już koszulę",
Choćby nawet "w środku zimy",
Skoro bezkrytycznie wierzy,
Że "profesor" jest "jedynym",
Który zdoła mu "w prezencie"
Choć o dzień przedłużyć życie!
Ten, kto w takiej chwili "bierze"
Wiecznym się okrywa wstydem!
Całkowicie nieistotne
Jest czy bierze "w gabinecie"
Swym "prywatnym", czy w szpitalu,
Co jest oczywiste przecież!
A na koniec anegdota
(Jak to bywa "wzięta z życia"!),
Którą mi przekazał ojciec,
Również lekarz, co w Komisjach
Uzupełnień (tych wojskowych!)
Swego czasu sam zasiadał!
Otóż poznał tam "koleżkę
W białym kitlu" (wprost spryciarza!),
Który pomysł swój "na biznes"
(Taki trochę "a'la Grodzki"!)
Doskonalszy ciut wymyślił,
Nie zabierał bowiem forsy,
Którą ktoś uprzednio dał mu,
Jeśli nie załatwił sprawy,
Której nigdy nie "załatwiał",
Bowiem nie chciał się narazić
W razie wpadki, co też skończyć
By się mogło kryminałem!
Rodzic prosił o zwolnienie
Syna z wojska dając kasę,
Zaś ów "lekarz" nie kiwając
Nawet "palcem w lewym bucie"
Biernie czekał na decyzję
Tej Komisji! Jeśli uciec
Przed poborem ten nie zdołał,
Wtedy ojcu kasę zwracał
I nie było żadnej "sprawy"!
Na tym polegała "praca"!
Patrząc na to obiektywnie
(Choć był z niego "kawał drania"!),
Niemniej od Grodzkiego wyżej
Go oceniam! Kto nie zwraca
Wszak "zadatku" za "usługę",
Której nigdy nie wykonał
Winien "kornie zwiesić głowę"
I się do dymisji podać!
Cóż - niektórzy "trzy tysiące"
Wciąż traktują jak "napiwek",
Niemniej czyn to skrajnie podły,
Gdy szafujesz cudzym życiem!
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz