BALLADA MAGISTRACKA




            ENEN SLAVSKI                                           27.08.2016r.  


                    BALLADA MAGISTRACKA   
  

                                 Dziś ballada o przekrętach
(W Magistracie i nie tylko!),
O Gronkiewicz - Waltz, „Platformie”,
Tych, co swą „świetlaną przyszłość”

Chcąc budować naszym kosztem
Nie liczyli się z narodem,
O czym raczej nie „balladę”,
A opasłe tomy, powieść

Warto byłoby napisać,
Lecz tu na to miejsca nie ma,
Więc spróbuję skondensować
Ten „gorący” jakże temat,

By podając go „w pigułce”
(Niczym antidotum plagi!)
Ostrzec całe społeczeństwo,
Gdyż nie tylko „tych z Warszawy”

To dotyczy, moi mili,
„Lody kręcą” w całym kraju!
Współpracując z prawnikami,
Kamienice zagarniając,

Podrabiają dokumenty
Powołując się na „spadek”,
Który miałby im rzekomo
(Po swej śmierci!) pseudo -  „dziadek”

Podarować „na odchodnym”,
Chociaż nigdy się nie znali!
Potem „świętej już własności”
Prawo winno stać „na straży”

„Ich” majątków, rozkradanych
W świetle dnia i blasku fleszy!
Oto jak „na szczytach władzy”
Wobec nas „pogardy przemysł”

Nieustannie się rozrastał
W imię „reprywatyzacji”,
Na wzór wielkiej ośmiornicy,
Gdyż na ręce im nie patrzył

Ten, którego rolą właśnie
Jest o wspólne nasze dobro
Dbać tak, jak o „swoje własne”!
Problem w tym, że zbyt dosłowną

Wielu z nich interpretacją
Owych słów się wykazało
I traktując kraj, jak folwark
Swój prywatny, wręcz „na całość”

Poszli tutaj bez żenady
Licząc na naiwność ludzką,
Której czas się jednak skończył!
Dość już! Basta! Powiem krótko:

Tłumaczenia ich pokrętne
Między bajki można włożyć!
Wymuszone o „pochopnej”
(Hanny Waltz - Gronkiewiczowej!)

Słowa  „reprywatyzacji”
(Gdy „na gardle nóż poczuła”!)
Co najwyżej mogą śmieszyć!
Przekraczając wszelki umiar,

Osiągając bezczelności
(W czasach swoich rządów!) szczyty,
Niedosiężne nawet dla tych,
Którzy w himalaistycznych

Konkurencjach biorąc udział
Narażają własne życie,
Oni - ryzykując naszym! -
Pośród rautów, balów, przyjęć,

Deliberowali nad tym,
Jak zawłaszczyć cudze mienie!
Ten, kto pośród nich niewinny,
Pierwszy „rzuci niech kamieniem”!

Wiem, że człowiek bez honoru,
Przekonany iż jest „świętym”,
Rzuciłby nim bez wahania,
Jak to czynią różne męty,

Lecz ponieważ to przenośnia,
Będę nadal spał spokojnie,
Zakładając iż na zdrowiu
Mym nie będzie dane ponieść

Mi uszczerbku z tej przyczyny,
Która w sumie jako błaha
Raczej już refleksji głębszej,
Niż kamienia się domagać

Tu wydaje, na co liczę
Pełniąc jakby funkcję „wieszcza”,
Który przecież - jak wiadomo -
Ma pouczać, nie „rozpieszczać”

Tych, co przekraczając normy
Społecznego zachowania
Lekceważą własny naród
I skupiwszy się na draniach,

Wchodząc z nimi wraz w konszachty
Przyczyniają się - o zgrozo! -
Do rozpaczy zwykłych ludzi,
Zamiast służyć im pomocą

W walce o to, by spokojnie
I dostatnio im się żyło
W kraju, w którym rządzić winno
PRAWO ORAZ SPRAWIEDLIWOŚĆ!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz